wtorek, 27 listopada 2018

Pastelowe róże. Finał.

Jest!Jest! Jest!
Ten rok zaczęłam z Pastelowymi różami i niemalże z nimi go zakończyłam. Miało mi to zabrać góra 3 miesiące, ale w tzw. międzyczasie tyle się innych projektów działo, że czas jakoś niemiłosiernie uciekał do przodu, a różne nie kwitły...
Ileś było przy wyszywaniu wątpliwości: Czy aby tło potrzebne? Czy kolory nie zlewają się w jedną masę? Czy nie za bardzo mdły i jednokolorowy monolit powstanie? Ale takie rzeczy zawsze się w głowie dzieją, jak obraz powstaje, jest zwinięty, zmiętolony i nie ogląda się go z daleka i w całej jego krasie.
Ktoś przecież te kolory dobierał i stworzył wzór. I teraz jestem pewna, że wiedział co robi. Kolory pięknie się przenikają i uzupełniają. Nie ma między nimi ostrych, sztucznych przejść. A tło jest potrzebne do uwypuklenia całego bukietu. I co ważne (i nie nudne przy wyszywaniu) tło też nie składa się z jednego koloru.
A co przyprawiło mnie o największy ból głowy? Liście! I wszystkie ciemne miejsca na obrazie. Tam było tak duże nagromadzenie tuszu na wydrukowanym wzorze, że ni jak nie dało się rozróżnić jakie symbole kryją się pod ciemną plamką oznaczającą kolor. Wyszywałam te fragmenty przy użyciu pliku pdf wyświetlanego na ekranie smartfona. A jak wiadomo ekran taki nie za duży jest....
Ale jest i mogę go Wam pokazać. Jest wyprany, naciągnięty i rozprasowany. Pozostaje tylko oprawić, ale chyba nie nastąpi to tak szybko.

Posty z różami w tle:
1. Pastelowe róże.
2. Pastelowe róże. Początek.
3. Pastelowe róże. Postępy.
4. Pastelowe róże - coraz bliżej finiszu.
5. Pastelowe róże. Ostatnia prosta.
6. Pastelowe róże. Finał.

I to by było na tyle. Teraz pora ruszać z kolejnym dużym projektem.

piątek, 23 listopada 2018

Tęczowo - kolorowo

Powoli (a może w zastraszającym tempie) zbliża się koniec roku 2018 i pora zacząć snuć plany na rok następny. Albo przekładać prace zaplanowane w tym roku na "potem". I taki też los spotka mój kolorowy zwierzyniec.
Zachwycona jestem tymi wzorami nie mniej niż lalkami z serii Magic Dolls. Wiele szperania po net mnie kosztowało skompletowanie tych zwierzaków, ale udało się. Mam ich pokaźną gromadkę (jak widzicie...).
Wzory wydrukowane, muliny kupione, nawinięte na bobinki. Całość skompletowana do woreczków, ale zawsze coś....  Mam jednak mocny plan skończenia Pastelowych róż i zabrania się za zwierzaki.
Jest mi to bardzo potrzebne, bo po roku (niemalże) spędzonym na różach mam już dosyć delikatnych, subtelnych odcieni różu, szarości i beżu. Potrzebuje mocnego uderzenia, a ta gromadka zapewni mi to w stu procentach.
Już mi się oczy śmieją do tych czerwieni, granatów, zieleni. I żadnego owijania w bawełnę, że jaśniejszy, ciemniejszy, o pół tonu inny. Raz a porządnie dobrany kolor w barwie na -set krzyżyków od razu.
Przedstawiam Wam tu cała galerię wzorów jakie udało mi się wyszperać w net, ale nie jestem pewna czy wszystkie z nich uda mi się zrealizować. Na pewno nie od razu....
Zastanawiam się też (już) nad oprawą i wykończeniem haftów. Wzory są dość duże (średnio 200x250). Zapewne przy wyszywaniu pierwszego zdecyduję czy to będzie seria na poduszki-jaśki, torebki czy tradycyjny obrazek na ścianę.
 Dylematem też jest dla mnie ogromnym czy wyszywać na białej kanwie czy na czarnej? Wyszywać tło czy nie? Mam jeszcze kilka dni do namysłu....
Oczywiście zdjęcia, które zamieściłam w tym poście nie są moją własnością a pochodzą z net z nieocenionego Pinterest.
 A Wy snujecie już plany na rok 2019?

środa, 21 listopada 2018

Kula nr 7

Dziś przedstawiam Wam kolejną kulkę śnieżną z zabawy SAL bożonarodzeniowy 2018.
A co w niej się kryje? Mały ptasi głodomorek - gil (choć barwami bardziej rudzika przypomina), który już lada dzień zaglądać będzie do karmnika za pożywnymi ziarenkami.
Uwielbiam podglądać ptaki, które przylatują do karmnika. Jeden z nich ustawiłam w ogrodzie przed oknem kuchennym, żeby móc obserwować ptasią dziatwę. Wystarczy sypnąć miarkę ziaren a natychmiast pojawiają się z leśnej gęstwiny i prześcigają się, który pierwszy, który lepszy, który sprytniejszy.
A Wy pamiętacie o skrzydlatych przyjaciołach w zimowe dni? 
Pamiętajcie, że oprócz ziarenek warto im również nalać ciepłej wody do poidełka, bo jak tu przepłukać gardełko, gdy tafla wody zamienia się w lodowisko?

P.S. Infografika ze strony LP jak dokarmiać ptaki...

poniedziałek, 19 listopada 2018

Kula nr 6

Czy ktoś z Was pamięta jeszcze bałwanka Buli? Czy śnieżnymi opowieściami zawładnął Olaf?
Ech, robię się chyba już starą zrzędliwą babą, że tak sentymentalnie wracam do bajek, opowieści, filmów z dzieciństwa.
A Wam jak idą prace z kulami z Kasinowego sal'u bożonarodzeniowego. Ja powoli zaczynam myśleć o wykończeniu wyhaftowanych kul. Macie już pomysły na swoje prace? Ja długo szukałam inspiracji, ale udało mi się w końcu otworzyć odpowiednią szufladkę w głowie.



sobota, 17 listopada 2018

Kula nr 5

Tak jak zapowiadałam w listopadzie ruszam z druga czwórką kul śnieżnych z sal'u bożonarodzeniowego u Kasi.
Tym razem w kulkę zamknięty został mały pingwinek. I nie jest to Kowalski, Rico, Szeregowy czy Skipper (Pingwiny z Madagaskaru). Moje pokolenie wychowało się na słodkim pingwinku Pik - Pok.
Tak więc, proszę Państwa, przedstawiam Wam małego, ciekawego świata jegomościa. Macha do Was przyjacielsko skrzydełkiem i zaprasza do podróży.

środa, 14 listopada 2018

wtorek, 13 listopada 2018

Moja Top 7

Moja top 7 - lista blogów, do których zaglądam chętnie, często i z utęsknieniem czekam na nowe wpisy, nowe inspiracje, zabawy. Autorki/ autorzy, do których  zwyczajnie "czuję miętę" i z którymi w realu zapewne dogadałabym się po pierwszym łobuzerskim uśmiechu (właściwe po pierwszym koślawym krzyżyku....)

Lista zawiera 7 blogów (foto jest linkiem doń) ale nie będę jej numerować, bo się nie da. Każdy jest numer 1!
Ścieżka dojścia
Piękny baner powitalny, prosta, nieprzeładowana estetyka witryny, piękne hafty pokazane w starannie wykonanych aranżacjach. A mi tego brakuje - tak niecierpliwie chcę Wam pokazać finał swojego dłubania. Biblioteka haftu łączy dwie ukochane przeze mnie rzeczy - haft krzyżykowy i książki (biblioteka). Ewa przyciągnęła mnie do siebie nazwą bloga i wsiąknęłam w niego bez reszty.
Ścieżka dojścia
Gosia wpuszcza nas do swojego świata, nie tylko robótkowego. Na jej blogu możemy zobaczyć co tworzy, gdzie była, co ją trapi, słowem To Co Lubi. Tak, wiem - miały być blogi z przewaga krzyżyków, ale nie da się przejść obojętnie obok postów Gosi. I ja je lubię!
Ścieżka dojścia
Istne szaleństwo - mnogość prac, zabaw, pomysłów, postów, komentarzy, odwiedzin. Uwielbiam! Uwielbiam i tyle. Też za motyle w tle.....
Ścieżka dojścia
Ha! Czytając Wasze Top listy widzę, że nie ja pierwsza zaczęłam przygodę z blogiem wzorując się na Hanulce. To że w wyszukiwarce jest tak wysoko, że trafia się na nią w pierwszym rzucie już samo świadczy o profesjonalizmie strony i pięknie jej prac. Podziwiam wszystkie wykony Hanulki i jestem głodna zdobywania wzorów, które wyszły spod jej igły. Mam nadzieję, że pomysł z zawieszeniem bloga został szybko w jej głowie spacyfikowany i była to chwilowa słabość.
Ścieżka dojścia
Uwielbiam wszystkie miniaturki wykonywane przez Agnieszkę. Jej kartki, pudełka, czekoladniki. Jej zaangażowanie w akcje pomocy potrzebującym....
Ścieżka dojścia
Monika jest moim niewyczerpanym (mam nadzieję) źródełkom wzorów na wszelkie szybki akcje. Jest moim motywatorem do pracy. To dzieki niej (i jej sklepikowi) odkryłam walory użytkowe haftu krzyżykowego i pokochałam krzyżyki w formie śliniaczków, zakładek, fartuszków na butelki, kartki okolicznościowe....
Ścieżka dojścia
Ania jest dla mnie mistrzynią wyszukiwania magicznych wzorów. Jej udostępnienia na FB są okraszone zawsze moim ach! ech! oh!. A posty na blogu otwierają moje oczy na pięknie układane krzyżyki. I jest to kolejny blog z książką w tle, a jak już wiecie krzyżyki i książki to moje miłości wielkie, pierwsze i do ślepoty ostatecznej.



Spełnione marzenie Basi

Kochani Moi! Udało nam się wspólnymi siłami spełnić marzenie Basi. MArzyła o 50-ciu kartkach urodzinowych, a dostała ich 80! Brawo!

Odsyłam Was do bardzo, żywiołowych relacji ze spełnionego marzenia:

Moje spełnione marzenie
Moje spełnione marzenie cd

poniedziałek, 12 listopada 2018

Lubomierskie tkanie


Byłam niedawno w Lubomierzu. Zawiodły mnie tam ścieżki służbowe, ale udało się to połączyć również z poznaniem regionu i obejrzeniem perełki z okresu baroku jaką jest niewątpliwie Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i św. Maternusa.

Kościół zachwycił mnie swym bogactwem - oryginalnymi freskami, rzeźbami, malowidłami, ławkami. I gdy z otwartą buzią oglądałam wnętrza kościoła, myśląc, że już nic nie może być piękniejszego, przewodnik wprowadził nas do zakrystii... A tam wisiały sobie, wypełniając całe pomieszczenie szaty liturgiczne z XVII-XIX w. Chorągwie, ornaty, stuły, kapy... Moje zdjęcia nie oddają nawet w 1% piękna jakie tam można zobaczyć. A zobaczyć trzeba. I więcej już nie gadam. Oglądajcie. A na końcu znajdziecie linki - odsyłacze do strony kościoła i do krótkiego filmiku o kościele (To dla tych co do Dolnego śląska mają daleko. Moich krajanów nie usprawiedliwiam. To trzeba zobaczyć).









Film

Informacja turystyczna

poniedziałek, 5 listopada 2018

Pastelowe róże. Ostatnia prosta.

Haftowanie tego obrazu idzie mi wyjątkowo opornie. Pastelowymi różami zaczynałam rok i wychodzi na to, ze nim właśnie rok zamknę. Nie to, żeby był trudny, żeby mi się zniepodobał. Jedyną przeszkodą techniczną jest tu brak czasu i mnogość innych pomniejszych projektów i prac ręcznych. Tak płodnego roku nie miałam jeszcze nigdy. Chyba... Bo pamięć zawodna jest.
W ostatnie dni października podgoniłam znów trochę moją robótkę. Najwięcej czasu zabierają mi ciemne plamy. Na liściach jest takie duże nagromadzenie odcieni zieleni, brązów i szarości, ze na kartce z wydrukiem wszystko zlewa się w jedną plamę i człowiek się gubi czy ma wyszyć symbol trójkąt, kwadrat czy gwiazdką...
Te ciemne fragmenty zczytuję sobie z pdf w telefonie. Jest dużo łatwiej bo można zrobić duże powiększenia, ale pojemność ekranu jest ograniczona.
Teraz znów odłożę moje różyczki na trochę, bo listopad przeznaczam na pozostałe kule śnieżne (gotowe są: choinka, renifer, domek, łyżwiarka). I jak znam siebie to jeszcze coś innego po drodze się urodzi.😄

piątek, 2 listopada 2018

Ogrodnik i Ogrodniczka. Finał.

Pamiętacie moje dzieci kochane Ogrodnika i Ogrodniczkę? Poświęciłam im w tym roku kilka postów i zamęczałam Was nimi. Obiecuję, że to już ostatni raz.
Dziewczynka była bohaterką wpisu "Ogrodniczka".
O chłopcu poczytać mogliście w poście "Ogrodnik - porównanie".
Wspólnie byli bohaterami wpisów "Ogrodnik i Ogrodniczka", " Poszukiwany, poszukiwana".
Razem tworzą piękną parę, więc nie mogłam ich rozdzielać. Uszyłam z nich poduszkę - jaśka, która trafi lada moment w ręce mojej ukochanej Przyjaciółki. Mamy przecudownej dwójki małych brzdąców, które od razu przychodzą mi na myśl jak tylko patrzę na ten obrazek.
Ten haft był częścią projektu"Ogrodnik 1990 - 2018. Porównanie". Projektu, który sama sobie  wymyśliłam, żeby porównać swój rozwój.Wyniki (jak dla mnie) były zaskakujące. Choć na codzień obcuję ze swoimi pracami, tymi starymi i nowymi, to nie miałam pojęcia, że aż tak bardzo moja technika się zmieniła. Może dlatego, że całe moje życie polega na przyjmowaniu tego co tu i teraz, bez oglądania się (zbędnego) w tył, bez rozpamiętywania, gdybania, marudzenia. Przez to wiele rzeczy mnie omija i zostaje przeze mnie niezauważone. Tak jak rozwój mojego robótkowania...
A jak uszyc najprostszego jaśka? Takiego bez zamka i guziczków, na zakładkę? Przy standardowych rozmiarach poduszki (40x40) wystarczy kawałek materiału 100x40 (plus zapas na szew 1-2 cm). Brzegi materiału obrzucić żeby się nie strzępiły. Krótsze boki (40 cm) podwinąć na razi i dwa i podszyć. To będą brzegi naszej zakładki (widoczne na zdjęciu). Materiał na lewej stronie ułożyć sobie w kształt poduszki i zaprasować, żeby się łatwo zszywało. Wtedy nie trzeba żadnych szpilek, fastrygi i innych bajerów. Jeśli przyszywamy panel zdobiący poduszkę (jak u mnie z Ogrodnikami) to jest ostatni moment na to. I pamiętajcie, żeby przyszyć go na części koło zakładki, bo tam jest przód naszej poduszki. (Przestrzegam nauczona doświadczeniem...) Po przyszyciu panelu (lub innej ozdoby) zszywamy boki poduszki i wywracamy ją na prawą stronę. Gotowe!

Tych co potrzebują więcej obrazków niż gadania (jak ja) odsyłam na blog Uszyj jasia lub do Joanki Z.