Od czasu do czasu sięgam po szydełko i biegam nim w kółko i w kółko, aż pojawi się kolejna serwetka. To taka moja mała odskocznia i wspominanie chwil z moją mamą. Ona nie rozstawała się z szydełkiem niemal tak samo jak ja nie rozstaje się z igłą i krzyżykami.
Mama była mistrzynią w tym fachu i miała totalną cierpliwość do tego rodzaju robótek. Ja ograniczam się (zazwyczaj) do okrągłych serwetek. Rzadko wykonuję prace, które wymagają łączeń poszczególnych elementów. Nigdy tez nie robiłam siatki. A może pora na to?
Większość moich serwetek lezy na szafach, półkach, komodach, ławach. Bez nich jest jakoś tak dziwnie pusto...
Bardzo ładna serwetka.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję.
UsuńSuper serwetka :) Na pewno serwetki zdobią szafki , komody , półki :)
OdpowiedzUsuńFajna serwetka, też lubię :) Wydawałoby się, że takie szydełkowe serwetki są niemodne, nie pasują do nowoczesnych wnętrz.. a jednak myślę tak samo - bez nich jakoś pusto :)
OdpowiedzUsuńO tak!U mnie każda szafka,komoda,ława przykryta jest "szydełkiem". Bez tego to jak ściany bez obrazów .Goło i szpitalnie.
OdpowiedzUsuńTeż nie wyobrażam sobie wnętrza bez szydełkowych dodatków :)
OdpowiedzUsuńJa myślę właśnie nad kocykiem...
UsuńPiękna serwetka :)
OdpowiedzUsuńU mnie też leżą najczęściej 2-3 dyżurne serwetki wykonane szydełkiem lub na drutach, a reszta jest w szafie na rolkach.
Pozdrawiam ciepło.
Ja nadmiar swoich staram się wydawać,żeby mieć pretekst do robienia nowych.
UsuńPrześliczna serwetka:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję
Usuń