poniedziałek, 5 listopada 2018

Pastelowe róże. Ostatnia prosta.

Haftowanie tego obrazu idzie mi wyjątkowo opornie. Pastelowymi różami zaczynałam rok i wychodzi na to, ze nim właśnie rok zamknę. Nie to, żeby był trudny, żeby mi się zniepodobał. Jedyną przeszkodą techniczną jest tu brak czasu i mnogość innych pomniejszych projektów i prac ręcznych. Tak płodnego roku nie miałam jeszcze nigdy. Chyba... Bo pamięć zawodna jest.
W ostatnie dni października podgoniłam znów trochę moją robótkę. Najwięcej czasu zabierają mi ciemne plamy. Na liściach jest takie duże nagromadzenie odcieni zieleni, brązów i szarości, ze na kartce z wydrukiem wszystko zlewa się w jedną plamę i człowiek się gubi czy ma wyszyć symbol trójkąt, kwadrat czy gwiazdką...
Te ciemne fragmenty zczytuję sobie z pdf w telefonie. Jest dużo łatwiej bo można zrobić duże powiększenia, ale pojemność ekranu jest ograniczona.
Teraz znów odłożę moje różyczki na trochę, bo listopad przeznaczam na pozostałe kule śnieżne (gotowe są: choinka, renifer, domek, łyżwiarka). I jak znam siebie to jeszcze coś innego po drodze się urodzi.😄

4 komentarze:

Dziękuję za wszystkie komentarze.
To wasza obecność tu daje mi motywację do działania.
Komentarze reklamowe oraz obraźliwe uznane są za spam i usuwane.