Pani profesor Katarzyna z Krzyżykowego szaleństwo postawiła przed nami hafciarkami wakacyjne zadanie: Napisz za co kochasz haft krzyżykowy. I jak to ująć w krótkie opowiadanie, żeby Was nie zanudzić a jednocześnie oddać całą swoją miłość do haftu? Spróbujmy...
Haft pojawiła się w moim życiu stosunkowo wcześnie i dawno temu. Już będąc uczennicą szkoły podstawowej stawiałam krzyżyki. Wtedy jeszcze nieporadne, zwykłą "kłującą" igłą, mulinami o beznadziejnych kolorach, na obrzydliwej szarej kanwie z wielkimi oczkami. Polecam tu Waszej uwadze post Początki. Wykonane hafty były nieporadne, brzydkie, wykonane złą techniką (supełki i krzyżyki w różne strony!), ale nie zniechęciło mnie to. To był mój kolorowy świat w szarej PRL-owskiej rzeczywistości i odskocznia od bolączek dnia codziennego. To były czasy gdy trzeba było kombinować, być kreatywnym i pomysłowym, żeby mieć coś innego, swojego, albo w ogóle mieć. Rękodzieło dawało tą możliwość. Potrafię robić na szydełku, na drutach, wyplatałam makramy, szyję na maszynie, ale to haft krzyżykowy daje mi najwięcej zabawy i satysfakcji. To właśnie jego kocham najbardziej.
Kocham go za to, że:
1. Jest prosty sam w sobie, a daje niezliczoną możliwość kombinacji i rozwiązań. Postawienie krzyżyka to właściwie jak przyszycie guzika. Kreska w prawo i kreska w lewo. Ważne tylko aby górne kreski zawsze szły w tą samą stronę a naciąg nitki był jednakowy. I tak stawiasz te krzyżyki jeden obok drugiego, w rożnych kolorach i odcieniach i spod igły wychodzą wzory - kolorowe, monochromatyczne, proste, skomplikowane, małe i duże....
2. Nie wymaga zbudowania ogromnego warsztatu i można z nim "przysiąść" wszędzie. Wyszycie prostego wzoru wymaga minimum 3 rzeczy: kawałka materiału, igły i nici (muliny). Całkiem skromnie. Taki skromny warsztacik można spakować do małej torebki i powędrować z nim do parku, kawiarni czy przysiąść w domu w ulubionym fotelu. Oczywiście można ten warsztat rozbudować, wzbogacić o cała paletę kolorów, kilka zestawów igieł rożnych grubości i długości z tępymi końcówkami, kanwy i len o różnym splocie i kolorze, nożyczki, tamborki, ramki, sztalugi, lupy... Ale i bez tego wszystkiego haft krzyżykowy potrafi miło połechtać serduszko.
3. Jest niezależny od prądu, nowych technologii, modnych gadżetów. Fakt, można obłożyć się aplikacjami do haftu, lupami powiększającymi, światełkami na czoło czy ramiona, nawlekaczami do igieł, krosnami, nawijaczami nici, tamborkami..., ale równie przyjemnie wyszywa się po prostu miętosząc materiał w ręku i sczytując wzór z kartki (ja preferuję haft liczony a nie barwione kanwy). Brak prądu, technnikaliów i gadżetów nie ogranicza nas w niczym.
4. Opiera się presji czasu a z jego upływem wręcz nabiera wartości. Haft krzyżykowy jest niezwykle trwały i cieszy oko przez wiele lat. Nieraz łapię się na tym, że praca na którą patrzę wyszła spod mojej igły taki szmat czasu. Nie widać po niej upływu lat tak jak po mnie ;). Fakt zmienił się warsztat i umiejętności, i chyba tylko po tym mogę stwierdzić, że któraś praca jest młodsza lub starsza.
5. Przy minimalnym nakładzie środków można z niego korzystać niemal w nieskończoność. Mały warsztat: kanwa/aida, tępe igły do haftu, kilka pasem muliny w rożnych kolorach oraz wzór do haftu jesteśmy w stanie zorganizować za kwotę 50 zł. Wiele firm (np. Coricamo, DMC, Anchor) proponuje darmowe wzory do haftu. To świetne rozwiązanie dla początkujących i niepewnych swoich nowych pasji. Po wielu (blisko 35) latach wyszywania mój wkład pieniężny jest oczywiście dużo większy, ale teraz gdy zaczynam nowy haft, po prostu wyciągam z szuflady odpowiedni kawałek materiału, potrzebne kolory mulin i biorę się do pracy.
6. Rozbudza kreatywność, uważność, poczucie piękna i dbałość o szczegóły. O tak! Dawniej moje hafty trafiały wyłącznie na ścianę w postaci obrazów. Niektóre, wierzcie mi nie zasługiwały na to w żadnej mierze. Leżą teraz na dnie szafy, bo żal wyrzucić a światu pokazać wstyd. Teraz wyhaftowane przeze mnie wzory zdobią ulubioną koszulę, wkomponowane są w torbę na zakupy, poszewki na "jaśka", kartki okolicznościowe, okładki zeszytów czy albumów na zdjęcia. Razi mnie choćby jeden krzyżyk źle postawiony, czy krzywo układająca się kreska w konturach i szczegółach, wzdrygam się na "chwalenie się" już gotowym a nie wyprasowanym dziełem.
7. Wycisza, relaksuje, osadza w teraźniejszości, uczy cierpliwości i wytrwałości. Gdy siadam do haftu wszystko inne przestaje mieć znaczenie. Dźwięki cichną, kolory bledną, troski odchodzą w niepamięć. Jestem tylko ja i moja robótka. Ulubiony rozmiar wzoru to taki na kilka tygodni czy miesięcy i z dużą paletą kolorów. I zazwyczaj pracuje z 1 dużym projektem, z rzadka przetykanym małymi projekcikami. Takimi na 2-3 dni. Tak, haft krzyżykowy wyciszył mnie i nauczył cierpliwości.
8. Wzmacnia poczucie spełnienia i podnosi samoocenę. U mnie z ta samooceną to nie jest za dobrze. Często umniejszam swoim "dokonaniom", bagatelizuję włożony w pracę wkład i serce, ale czuję się niezmiernie szczęśliwa gdy moje prace sprawiają komuś radość i uznanie. Trzy razy nawet pokusiłam się o wystawę swoich prac. Raz była to wystawa poświęcona interesowaniom pozazawodowym leśników a 2 razy wyłącznie moim pracom. Festiwal Tradycji i Obrzędów 2013 - zima.
9. Pozwala budować więzi i przynależność do społeczeństwa. Przez wiele lat tworzyłam swoje hafty w domowym zaciszu, tylko dla siebie, tylko do szuflady, aż przyszedł taki czas gdy dałam się namówić na prowadzenie bloga o hafcie i swoich pasjach. I tak w październiku 2017 roku narodził się Krzyżyk do krzyżyka. Tu dzielę się z Wami swoją pasją, tu zdobywam nowe znajomości. Dzięki "wejściu" do netu poznałam wiele fantastycznych rękodzielniczek, rozwinęłam się w swoim warsztacie, zdobyłam nowe umiejętności. Dzięki otwarciu się na nowe poznałam też i pokochałam scrabooking (przez który nie raz zastanawiałam się nad zmianą nazwy bloga...). Dziś spotykam się na zlotach, uczestniczę w warsztatach, zabawach blogowych, obserwuję inne blogi i profile na FB czy IG oraz łączę swoje dwie pasje w jedno tworząc kartki okolicznościowe z haftem krzyżykowym.
10. Pozwala stworzyć piękny, niepowtarzalny i spersonalizowany podarunek. Najlepsze prezenty są takie, gdy widzimy i czujemy, że zostały zrobione lub wybrane specjalnie dla nas. Gdy mają w sobie ten ulubiony kolor, motyw, kształt, zapach, fakturę. Gdy dostaję zamówienie od kogoś na rękodzielniczy prezent, np. metryczkę z okazji narodzin czy kartkę okolicznościową, zawsze staram się czegoś dowiedzieć o osobie do której trafi taki prezent.
Ech, mogłabym tu pisać i pisać o swojej krzyżykowej miłości, ale boję się Was przytłoczyć ilością znaków w tym poście. Kto dziś czyta takie tasiemce?
Dotrwałam do końca. Piękna odpowiedź, miło było więcej się o Ciebie dowiedzieć. Życzę powodzenia w konkursie. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWiesz podziwiam Cię , ja też haftuję ale tak dużo jak Ty to bym nie napisała na temat haftu. Przeczytałam do końca od deski do deski, piknie napisane i super historia, jak dla mnie już jesteś wygrana !!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam