Wiem, wiem! Obiecałam "chwalić się" Wam postępami czytelniczymi najpóźniej w 3 dniu miesiąca, a tu mija 20 sierpnia a ja nie wrzucam posta z lipcowymi książkami. Wybaczcie - czas wakacyjno-urlopowy rządzi się swoimi prawami. Można powiedzieć, że była poza zasięgiem i w innej rzeczywistości. Tym razem wywiało mnie na bezdroża i górskie klimaty Gruzji. I chętnie bym tam pozostała na dłużej...
W lipcu miałam przeczytać książkę, której akcja dzieje się w ciepłym kraju. Oczywiście wybrałam Hiszpanię i słoneczny Madryt ("W butach Valerii").
Klimat wakacyjny nie sprzyjał czytaniu i na licznik wskoczyło ''tylko 929" stron, ale i tak jestem z siebie bardzo zadowolona. To prawie 30 dziennie, czyli o 20 więcej niż zakłada wyzwanie.
No powiem Ci że jestem w szoku. Raz ilością przeczytanych książek dwa ilością stron, trzy czytaniem kilku pozycji na raz !!! Gratuluję i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń