Pamiętacie mój Kwietny wianek z zeszłego roku? Kopiłam tamten wzór w duecie z letnim wiankiem. W momencie zakupu bardzo mi się podobał, ale dość długo czekał na realizację. Ale jak to mówią: "na wszystko przyjdzie czas i pora". Zaraz po ukończeniu "ochładzającego" Świątecznego wianka zaczęłam prace nad ty tu oto.
I powiem Wam, z każdym krzyżykiem targały mną mieszane uczucia i zachodziłam w głowę cóż mnie tak w tym wzorze urzekła. Kolory blade jakieś, zupełnie nie moje, totalnie mdłe pastele. Ale że krzyżyków mało i szybko ich przybywało brnęłam dalej.
I potem przyszły one - kontury i szczegóły. I zaiskrzyły się oczy moje. Obraz nabrał rumieńców, z subtelnie cieniowanych plam wyłoniły się gałązki, płatki kwiatów, gałązki wikliny. Obraz ożył a ja znów pokochałam ten wzór.
I choć wyszywanie backstichów jest czasami uciążliwe, współczesny haft bez nich nie ma racji bytu. Bo cały urok właśnie w nich.
Haft wspaniały i na pewno moje oczy też by się śmiały do niego :) Pięknie kontury wyciągnęły widok kwiatów i gałązek - wszystko razem wygląda oszałamiająco.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Cudny ten haft, Ale fakt bez konturów byłby nijaki. w tym przypadku muszą być i wcale Ci się nie dziwię że Cię zauroczył!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dobrze, że dobrnęłaś, bo efekt jest prześliczny.
OdpowiedzUsuńKonturowanie niekiedy jest uciążliwe, ale bez niego haftowi brakuje wyrazistości.
Zatem czasami warto trochę pomęczyć się. :)
Pozdrawiam ciepło.