środa, 11 września 2024

Podziękowanie

Przez ostatnie 3 lata (Bosz, jak ten czas leci!) razem z moją Córką chodziłam na jogę. Nigdy mnie jakoś nie ciągnęło do tego rodzaju zajęć, ale po trochu przez ówczesne problemy zdrowotne i trochę przez szukanie wspólnego zainteresowania dla Matki i Córki dałam się namówić. Okazało się, że to strzał w przysłowiową 10!
Dla Patrycji była to doskonała okazja na doskonalenie swojego warsztatu jogi (ćwiczyła w domowym zaciszu już od dłuższego czasu), nawiązywania kontaktów, raczenia sobie ze stresem i rozładowywania emocji. A, że trafiłyśmy pod bardzo dobre skrzydła to co wtorek z wielką ochotą biegłyśmy "na matę" kończyć dzień miłym akcentem.
Nasza trenerka, mentorka, nauczycielka to osoba niezwykle sympatyczna, profesjonalna w każdym calu i posiadająca wewnętrzne ciepło, którym zjednuje sobie nawet takich agnostyków jogowych jak ja. Uwierzyłam w moc jogi, w jej sprawcze dobro dla ciała i duszy. Poczułam to co czuje moja córka jak z uśmiechem bierze klocki, pasek, matę i wyrusza na zajęcia. Też mam wtedy radość w sercu. A wszystko to za sprawą Agnieszki i jej głosu pełnego ciepła, miłości do siebie (i innych) i zrozumienia.
 
Niestety nic nie trwa wiecznie ... a dzieci rosną. Córka wyjeżdża na studia do (dalekiego) Krakowa i zostanę na macie sama. Tak, moja przygoda z jogą będzie nadal trwać. Bo nie potrzebuję już bodźca i zachęty.
A że nie można zniknąć bez echa z życia kogoś dla nas ważnego, Córka poprosiła mnie o zrobienie kartki na kilka miłych słów od serca dla swojej mentorki. I tak powstała kartka z przezroczystym panelem przednim. Ciekawy zabieg, chociaż efekt przezroczystości byłby lepszy gdyby medalion z dziewczyną był nieco mniejszy, bardziej owalny niż okrągły.

środa, 4 września 2024

WC_2024_sierpień

Sierpień. Półmetek wakacji. Miesiąc pełen słońca i swobody. I taki tez był  motyw wyzwania czytelniczego: słońce i/lub woda. Czy udało mi się sprostać zadaniu? Poniekąd, bo wybrałam książkę, której główna akcja toczy się na morzu: "Atlas: Historia Pa Salta".

Na sierpień przypadał mój dwutygodniowy urlop, więc udało mi się przeczytać dość sporo, bo 6 książek. Co dało mi kolejne 1941 stron.
A od początku roku mam na liczniku już 14 582 strony. Słupki poszczególnych miesięcy doskonale odzwierciedlają moje absencje w pracy i możliwość nieograniczonego zatracenia się w czytanie ;)