Dała mi w kość! Oj dała! Na kontury i szczegóły zużyłam całe 6 m nici.Ale i tak sprawiła mi masę radości. Jak to lala. Także ten - przedstawiam Wam, Proszę Państwa, Owieczkę.
To miała być zimowa lala, otulona w ciepłą wełnianą czapę i sukienkę, ale ni jak nie możemy się zimy doczekać. Na pewno jest jej bardzo gorąco...
Samą postać wyszywało się łatwo i szybo, ale była ona jedynie tłem do sieci czarnych nitek. To dzięki nim pojawiły się warkoczyki, pasma włosów, kokardki, kuleczki wełny na ubrankach, łezki na szaliku...
Krásna, milá, copatá bábika :-)
OdpowiedzUsuńPrzecudna jest ta panienka :)
OdpowiedzUsuńMogę sobie wyobrazić co czulas wyszywajac tą czarną siec nitek, ale w tych nartach tak jest niestety bez nich nie bylo by efektu. 😊 pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrześliczna lala :)
OdpowiedzUsuńooo, ile konturów... Ale efekt jest piękny!!
OdpowiedzUsuńCudowny hafcik choć jak widzę bardzo wymagający. Ale dla efektu końcowego warto było poświęcić czas.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
O tak!
UsuńŚliczna :)
OdpowiedzUsuńByło warto włożyć w niego tyle pracy, cudny haft!
OdpowiedzUsuń