Sezon na szydełko trwa w najlepsze. Choć kocham krzyżyki miłością pierwszą i nic nie jest w stanie nas rozdzielić (no dobra - tylko ślepota i brak czucia w palcach), zawsze w ciągu roku przychodzi taki czas gdy szydełko u mnie króluje.
Zazwyczaj pora ta nadchodzi jesienią. Gdy wieczory coraz dłuższe i
ciemniejsze. Praca przy sztucznym świetle bardzo męczy moje oczy więc
wybieram wówczas szydełko, bo nie muszę tak intensywnie wpatrywać się w
robótkę. Mogę pozwolić sobie na zerkanie w dal lub na tv.
Tym razem z tego wieczornego machania szydełkiem wyszła serwetka z dużą ilością łuków, wachlarzyków i pikotek. Najbardziej podoba mi się środek serwetki.
Przed wykrochmaleniem i naciągnięciem jest jeszcze trochę "pomięta", ale już w prezentuje się całkiem ładnie.Serwetka skończona a nici zostało jeszcze sporo. Co dalej? Następna serwetka, gwiazdki, dzwonki, a może aniołki?
Taaak. Ja też lubię szydełko i jak mówisz przy nim nie trzeba tak wypatrywac oczami ☺. Uwielbiam szydełkowe ozdoby domu. Serwetka cudna ☺
OdpowiedzUsuńMnie na jesień też bardziej do szydełka ciągnie i teraz chustę sobie dłubię;-) Serwetka przecudna:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:-)
Dziękuję bardzo. Już myślę nad następną.
OdpowiedzUsuńPiękna serweta :) Mnie też tak czasem nachodzi ochota na szydełko :)
OdpowiedzUsuńFajny jest czasem taki płodozmian.
OdpowiedzUsuńśliczna serwetka a ja bardzo dziękuje za urodzinową karteczkę
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, ze już doszła.
Usuń