Przez ostatni tydzień łapałam promyki słoneczne nad Zatoką Kotorską (
Boka Kotorska) w Czarnogórze. Oczywiście poza podziwianiem piękna przyrody i kąpielami w morzu, wypatrywałam dowodów na rękodzieło w każdym zakątku świata.
Pierwszy dowód znalazłam podczas rejsu po Zatoce, a była to torebka ozdobiona haftem krzyżykowym. Jak się okazuje jest to perełka zakupiona w jednej z polskich sieciówek odzieżowych, ale robi wrażenie.
W trakcie rejsu zrobiliśmy przystanek na
Wyspie Matki Boskiej na Skale. Jest to sztuczna wyspa, usypana przez mieszkańców Perastu. W zbiorach pięknie zdobionego kościoła znajduje się między innymi obraz wotywny żony marynarza, która podczas 25 lat oczekiwania na powrót męża z wyprawy tkała obraz. A tkała go ze złotych i srebrnych nitek oraz z ...własnych włosów. Moje zdjęcie ni jak nie oddaje rzeczywistości. Do lepszego odsyłam
tu.
Kolejny dzień spędziłam w
Starym Barze na zwierzaniu ruin pozostałych po wielkim trzęsieniu ziemi. W jednej z restauracyjek, serwującej ożywczą lemoniadę natrafiłam na obraz wyszywany półkrzyżykami. Stanowił on niezwykle oryginalną ozdobę ... toalety.
W sklepikach, straganach i przyulicznych kramikach można było wypatrzeć perełki rękodzielnicze. Mi najbardziej przypadły do gustu woreczki lawendowe oraz mydełka na bazie oliwy z oliwek.
Stary Bar, poza swoim pięknem historycznym, zyskał moją sympatię głownie przez miłość do kotów...
Hmmm... czy wyroby gastronomiczne można uznać za rękodzieło? Już kiedyś to rozkminialiśmy, więc z czystym sercem przedstawiam Wam fotkę z czarnogórskiego bazaru, a na nim same smakołyki - marmolady z figi, granatu i innych owoców, miody, oliwa, rakija i loza. Wszystko pięknie zapakowane w słoiczki i butelki przyozdabiane w etykietki i zawieszki wykonane ręcznie .
Ostatnia wakacyjna fotka to bawełniane torebki. Może nie jest to ręczna robota, a raczej fabryczna masówka, ale ten wszechobecny motyw czarnego kota nie mógł być przeze mnie nie zauważony.