Kilka dni temu zgłosiłam się do kgosi z wielka ochotą na wymianę "Książka za rękodzieło". Zadanie dla mnie to niebieska serwetka na stół. Udało mi się szybko wybrać odpowiedni wzór i zabrałam się ochoczo do pracy. Plan był taki, że w ciągu weekendu będę miała serwetkę już rozpiętą na szpileczkach do krochmalenia, ale...
27 rządek okrutnie weryfikował moje zdolności liczenia na poziomie podstawówki. Doliczenie się do 40 powtórzeń motywu było nie do przeskoczenia. Wciąż wychodziło mi 39 lub 41. Lufa z matematyki jak nic!
Ale jak to mówią: do 3 razy sztuka i choć wyszła mi ostatecznie 1 serwetka to można powiedzieć, że zdobiłam ją 3 razy. I nawet wzór pamiętam bez ściągi ;)
A że na motku zostało jeszcze sporo nitki to postanowiłam zrobić koleją. Tym razem podłużną. Jeszcze nie skończyłam, ale mam nadzieję, że nicie będzie "na styk".
Dotychczas zawsze robiłam serwetki w ecru lub białe, ale muszę przyznać,
że te niebieskie (w naturze bardziej granat) prezentują się bardzo
elegancko. Już je widzę na białym, świątecznym obrusie lub meblach z
jasnego drewna.
Cudowna będzie, trzymam kciuki:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo.
UsuńWłaśnie mam jasne meble :) A pokój w niebieskościach - czyli moje ukochane morze i plaża :)
OdpowiedzUsuńTak czułam. Tak właśnie czułam...
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za dokończenie tych pięknych serwetek :)
OdpowiedzUsuńSerwetki już czekają na krochmal.Niech no tylko wrócę do domu.
OdpowiedzUsuń