Weekend majowy za nami. Można by rzec - nareszcie - bo system pracy przerywanej nie jest zbyt motywujący do znikania papierków z biurka, ale...
... ale dzięki niemu i i mimo chodzenia do pracy udało mi się pchnąć trochę do przodu zarastający już kurzem obraz "Pastelowe róże".
Oczywiście nigdy nie jest tak, że nasze plany idą w parze z niespodziankami jakie szykuje nam los. Tak było i teraz. Obraz rozłożony na stole. Stół zamieniony na mega warsztat pracy, a tu listonosz puka do drzwi i przynosi zamówione śliniaczki i fartuszki na butelki.
Radość wielka ale odłożyłam je na bok i ruszyłam z XXX na różach. Początkowo miałam obiekcje, że tło za bardzo zlewać się będzie z różami i nie będą wyraźnie widoczne, ale po wyszyciu wszystkich kolorów i zapełnieniu wszystkich krzyżyków w narożniku stwierdzam, ze jest git - róże widać i ładnie się odbijają od tła.
Na obraz składa się 39 kolorów i żeby się nie pogubić z nitkami i kolorami (niektóre odcienie na pierwszy rzut oka są identyczne) trzeba mieć wypracowany system przechowywania igieł z nawleczonymi igłami. U mnie jest to cienki pasek styropianu, na który przypinam legendę z kolorami. Bardzo pomocny (dla mnie system). Wymaga tylko posiadania kilku zestawów igieł.
I tak po 7 dniach majowego weekendu całkowicie wyszyty mam lewy górny narożnik (100x90 krzyżyków).
P. S. Należy się Wam jeszcze wytłumaczenie tytułu posta...
Ci co mnie lepiej znają wiedzą, że mam straszną zakrętkę na temat Hiszpanii (kotów, krzyżyków i książek....też) i po hiszpańsku właśnie taki układ świat jak 01-03 maja to el puente (most), bo między nimi jest dzień wolny, a że w maju to de mayo.
Ciekawa jestem efektu końcowego :)
OdpowiedzUsuńOoo! ja też. Mam nadzieję, że jeszcze tego lata "Pastelowe róże" ukażą się nam w całej krasie.
OdpowiedzUsuńBędzie piękny, trzymam kciuki:)
OdpowiedzUsuńZapowiada się piękny haft. Czekam z niecierpliwością na kolejne odsłony :)
OdpowiedzUsuńPostaram się nie wystawiać Twojej cierpliwości na długie próby.
OdpowiedzUsuń