Latem, gdy żar lał się z nieba i nikt nie myślał jeszcze że święta przyjdą (tak!) szybko na mój warsztat wskoczyły fartuszki na butelki. Ze starych zapasów od Igiełka-MB zostały mi cztery sztuki. Udało mi się z nich stworzyć całkiem zgrabną serię tematyczną z (moją ukochaną) Hiszpanią w tle.
Dziś przedstawiam Wam pierwszego jej bohatera - poirytowanego renifera.
Pytanie tylko skąd u niego ta mina? Bo ptaki? Bo śnieg? Bo miłość w powietrzu? Jak sądzicie?
Świetna jest ta seria i kiedyś całą wyszyję;-)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się fartuszek.
OdpowiedzUsuńŚwietny jest ten fartuszek
OdpowiedzUsuńKrásna zásterka na fľašu, pekný darček :-)
OdpowiedzUsuńPozdravujem,
A.
Dziękuję Wam za miłe słowa.
OdpowiedzUsuńŚliczny fartuszek :)
OdpowiedzUsuńAż mi się buźka uśmiecha do tego reniferka. Piękna będzie dekoracja na świąteczne butelki. Mina reniferka jedyna w swoim rodzaju!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Alina
Ale super :)
OdpowiedzUsuń