Niezwykle rzadko, ale jednak zdarza się, że cichą bohaterką moich postów staje się maszyna do szycia. Stukot silnika z maszyny jest chyba jednym z najczęstszych ostatnio hałasów domowego ogniska w niejednym polskim domu. W moim również. Maseczki dla bliskich i znajomych to oczywiście temat przewodni, ale że ja nie lubię monotonii to pojawiają się tematy poboczne. I tak oto powstały proste kieszonki na sztućce. Co prawda okazji do proszonego obiadu jeszcze długo nie będzie, ale warto być przygotowanym 😉
Wykorzystałam tu resztki surowego lnu i kolorowej bawełny. Jak widać, wszystko szyte "na oko", więc są nierówności i lekkie różnice w rozmiarach. Sądzę jednak, że wykorzystanie lnu pozwala tu na swoistego rodzaju "rustykalność".
Na razie jestem przygotowana na obiad na 9 osób, ale myślę, że niebawem podobnych kieszonek przybędzie.
Agatko świetne są i bardzo przydatne. Stół z takimi kieszonkami będzie wyglądał bardzo elegancko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bardzo ładne te kieszonki na sztućce
OdpowiedzUsuńSą piękne.Pieknie się będą prezentowały na stole.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie wyglądają te kieszonki, a obiad na stole ładnie przystrojonym zawsze smakuje lepiej:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:-)
Też zawsze marzyłam o takich kompletach na sztućce, nawet
OdpowiedzUsuńkiedyś wyszyłam motywy oliwek do ozdobienia.
Niestety jak większość planów...wylądowało w szufladzie.
Twoje osłonki prezentują się wspaniale:)
K,
Mnie też marzą się takie komplety na sztućce, może kiedyś..
OdpowiedzUsuń