Ten obraz kosztował mnie wiele pracy, czasu i miłości.
Jedyny chyba, którego potrafię idealnie osadzić w czasie. Wyszywałam go na V roku studiów, odrywając się w każdej nadarzającej się chwili od pisania pracy magisterskiej. Ale spoko. Udało się. Praca złożona i zaliczona w czasie, studia skończone w terminie a obraz oprawiony (w cudowną rzeźbioną ramę) wisi do dziś na leśniczówce u mojego taty.
Obraz był wyszywany na kanwie barwionej, muliną DMC (rarytas!).
I jeszcze raz powtórzę - nie lubię kanwy barwionej. Stąd tylko 2 obrazy na takiej kanwie wyszły spod mojej igły. Jestem tradycjonalistką - kanwa biała, wzór liczony. Dawniej tylko symbole i liczby miałam na ta kartkach rozrysowane. Teraz używam kolorowych wzorów z symbolami i liczbami. Oczy już nie te, a i trudniej o pomyłkę w liczeniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze.
To wasza obecność tu daje mi motywację do działania.
Komentarze reklamowe oraz obraźliwe uznane są za spam i usuwane.