Laki to moja pasja i chyba dotąd najdłużej pielęgnowana seria. Szczytem ambicji było by powiedzieć, że chcę je wyszyć wszystkie, ale to jest nieosiągalny szczyt. Ale próbować trzeba. W szufladzie czeka tyleż samo wyhaftowanych co dziewiczych wzorów. I co zaskakujące (oh, oh) tych drugich wciąż przybywa. A wśród nich zaczynają się pojawiać chłopcy. Pierwszy z nich to Marynarz.
Ja co prawda uważam się za góralkę nizinną (Wzgórza Trzebnickie), ale temat marynistyczny zawsze i chętnie wykorzystywałam w swoich pracach, np. Statek, Dzieci nad morzem, poszewki na poduszki.
Zawsze lubię dodać coś od siebie do tych laleczek, coś 3D. Tym razem nie dodałam nic, a aż się prosi, żeby haftowaną kotwicę zamienić na metalową przywieszkę. Ale nic straconego - niech no ja tylko taką znajdę. Ale póki co przyświeca mi reguła #zostańwdomu.
Jest cudnie a metalowa kotwice będzie pasował jak ulał . Piękny, haft, piękna seria i wcale się nie dziwię że jesteś nią zauroczona.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Piękna...
OdpowiedzUsuńKocham morskie klimaty, więc Twoja laleczka mnie totalnie urzekła:)
OdpowiedzUsuńŚlicznie ją wyszyłaś, ciekawa jestem jak wykorzystasz te hafty.
Pozdrowienia ciepłe:)
K
Super marynarz:)
OdpowiedzUsuń