środa, 30 maja 2018

Wielkie naciąganie

Od czasu do czasu lubię sobie pomachać szydełkiem. Wielką frajdę sprawia jak spod drucika z małym haczykiem wychodzą wzory niczym śnieżynki zimą. I nie ma dla mnie wielkiej różnicy (jeśli chodzi o lubi/ nie lubi) czy jest to monolit, elementy łączone czy doczepiane kształty.

Zabawa kończy się dopiero gdy trzeba robótkę nakrochmalić i naciągnąć. O ile przy takich dużych serwetkach jak te na zdjęciu nie ma problemu to przy małych elementach typu śnieżynki, sprawa staje się ... upierdliwa.
 Ale jak tego nie robić? Spójrzcie na dwa poprzednie zdjęcia. Na pierwszym serwetka przed "szpilkowaniem", a na drugim już " wyszpilkowana".



Przy dużych serwetach zdarza się, że szpilki do naciągania umieszczam nie tylko w ostatnim rzędzie. Zaczynam naciągać serwetkę od środka co kilka okółków, dochodząc powoli do ostatniego. Przy naciąganiu trzeba dbać oczywiście o to aby robić to równomiernie i symetrycznie z każdej strony. Tak aby seretka później ładnie się układała.

Także .... szpilek u mnie dostatek. Na studiach używałam ich do rozkładania owadów, a teraz (z większą ochotą) do rozkładania szydełkowych robótek.


2 komentarze:

  1. Kiedyś próbowałam sił w szydełku i właśnie ten ostatni etap - naciąganie był najmniej lubianym ;-)
    Agato, Twoja serwetka wszyła świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Każda technika ma niekochany etap, ale jakże piękna nagroda czeka nas po jego przezwyciężeniu.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze.
To wasza obecność tu daje mi motywację do działania.
Komentarze reklamowe oraz obraźliwe uznane są za spam i usuwane.